Na pewno znasz to uczucie, kiedy do głowy wpada Ci genialny pomysł i częściowy zarys fabuły książki. Siadasz do pisania i w pewnym momencie brakuje Ci koncepcji jak dalej rozwinąć historię. Wówczas skaczesz do kolejnego pomysłu z nadzieją, że coś przyjdzie Ci do głowy podczas innego projektu pisarskiego.
Nie, nie przyjdzie. Skąd to wiem? Z autopsji. Chociaż spontaniczne pisanie ma w sobie urok, to jednak nic nie zastąpi dobrego przemyślenia bohaterów i samej fabuły książki. I to dotyczy nie tylko powieści książki, ale również dłuższych opowiadań.
Dlaczego warto przemyśleć fabułę książki?
Po to, żebyś nie musiał pisać trzynastej wersji tej samej powieści, zmieniać bohaterów, wycinać połowę fabuły, bo nie pasuje do zakończenia, zmieniać po kilkanaście razy początek historii.
A jakie są inne powody?
1. Unikasz blokady pisarskiej
Przyznaj się sam przed sobą, kiedy szedłeś na żywioł i pisałeś, gdy “przychodziła wena”. Długo w tym wytrwałeś? Czy nie dopadła Cię blokada pisarska i nigdy nie wróciłeś do rozpoczętego projektu?
Uważasz, że to blokada, ale tak naprawdę nie wiesz, co dalej napisać, bo doprowadziłeś swojego bohatera do punktu, w którym nie masz pojęcia, jak ma wybrnąć. Przy zaplanowaniu całej powieści nie miałbyś z tym problemu, bo po prostu wcześniej przemyślałbyś kroki bohatera.
2. Nie zastanawiasz się o czym masz pisać
Kiedy masz zaplanowane kolejne sceny, to po prostu siadasz i piszesz. Nie wymyślasz na świeżo, co ma zrobić Twój bohater albo co ma się stać, żeby popchnąć fabułę do przodu. W końcu raz na zawsze zapomnisz o migającym kursorze na tle białej wirtualnej kartki.
3. Żegnasz się z problemem dziur w fabule
Ile razy przy poprawianiu natrafiłeś na dziury w fabule? Ile razy zaczynałeś gdzieś wątek, a potem okazywało się, że nigdy go nie dokończyłeś? I ta paniczna myśl: co teraz, jak ja mam to naprawić?
Przy zaplanowanej historii unikniesz takich rozterek. Podczas sprawdzania planu dostrzeżesz, że czegoś zabrakło, że ktoś nie powinien zachować się w ten sposób, bo to by go zdradziło przed resztą bohaterów.
4. Szybciej piszesz swoją powieść
Nie wierzysz? Powróć do wcześniejszych punktów – zapominasz o blokadzie pisarskiej i przestajesz się martwić tym, że nie wiesz, co masz dalej napisać. W dodatku nie musisz wracać do wcześniejszych scen, gdy docierasz do luki w fabule, jaką niechybnie natrafiłbyś przy spontanicznym pisaniu.
Nie chcesz zgubić tego artykułu? Zapisz go na swojej tablicy na Pintereście.


5. Masz plan powieści pod ręką
Zwłaszcza gdy piszesz ją w dokumentach Google albo używasz programu do pisania jak Scrivener. Jeśli przyjdzie Ci do głowy nowy pomysł albo uznasz, że gdzieś powinieneś coś dodać, to wtedy wpisujesz to w swój plan powieści. Przy obecnej technologii nie rozstajesz się ze swoją powieścią ani na chwilę, bo masz do niej dostęp nie tylko przez komputer, ale również na telefonie.
Choć znam wielu pisarzy, którzy wolą pisać spontanicznie, to jednak planowanie powieści wciąż wygrywa ze zrywnym pisaniem. Najczęstszym powodem jest właśnie o wiele mniejsze ryzyko blokady pisarskiej, jak również niewiedzy, o czym pisać dalej. Niestety, ale przez te dwie rzeczy wiele powieści nie powstało i czytelnicy nigdy ich nie poznają.
Przekonałam Cię do planowania? A może nie musiałam tego robić, bo z planowaniem powieści jesteś za pan brat?
Uwielbiam łączyć fantasy z thrillerem, ale równocześnie jestem przeciwniczką wykorzystywania utartych postaci fantastycznych. Oprócz pisania powieści i opowiadań działam jako Menadżerka Kreatywności, pisząc teksty na strony internetowe oraz tworząc strony internetowe oparte na WordPressie.
Ja u siebie mam:
– wizję do jakiego zakończenia zmierzam;
– opisy bohaterów;
– na najbliższe rozdziały rozpisane ważniejsze wydarzenia (muszę po maturze rozpisać resztę planu);
– mini plan, w którym rozdział po rozdziale zapisuję wszystkie sceny i kto w nich uczestniczył (w stylu: spotkanie na mieście, Kasia i Basia).
Plan ten obejmuje rozdziały już napisane i powinnam pewnie podejść do tego mądrzej, napisać sobie plan do przodu.
Nieźle! Warto napisać sobie plan na kilka rozdziałów do przodu, bo wiadomo za co się zabrać i w jakim kierunku zmierza historia. 🙂
A ja nie zaczynam pisać, jeśli nie znam zakończenia. Dopiero jak mam dobre zakończenie (ogólny zarys), ruszam z robotą.
ja piszę plan ogólny, nie rozpisuję scen, wiem dokąd zmierzam ale po drodze zawsze mogę coś zmienić.
pisze raczej rozdziałami niż scenami. Wiem o czym chcę w danym rozdziale powiedzieć, to już dużo. Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem, jeszcze z czasem wszystko może się zmienić.
Zadziwia mnie podejście do pisania. Większość ludzi uważa, że pisanie dzieje się samo w sobie, wystarczy usiąść i spisywać myśli. To tak jak myśleć, że aby zagrać melodię wystarczy mieć instrument i nuty. Nie wiem czy z fletem i nutami zagrałabym coś podobnego do „Bolera” Ravela na przykład.
Myślę, że napisanie książki bez przygotowanego planu jest baaaardzo trudne. Nawet nie ze względu na to, że w pewnym momencie autorowi wyczerpią się pomysły. Skatalogowanie wszystkich miejsc, postaci, dat jest niezwykle pomocne i pomaga uniknąć głupich błędów, dlatego też uważam, że najlepiej za pióro chwycić dopiero, gdy wszystko dobrze sobie przemyślimy.
No i właśnie to jest jeden z powodów, dla których się wypaliłem. 😛 Zanim siadałem do pisania, zawsze wiedziałem, jak dana opowieść się zakończy, a także miałem zarysy scen, które moim zdaniem absolutnie muszą się pojawić. Część tych pomysłów nawet spisywałem. Tyle że dla mnie planowanie zabijało przyjemność z pisania, ponieważ zanim zdążyłem sobie dobrze rozplanować fabułę, traciłem już zainteresowanie historią. Może w takim razie spróbujemy spontanicznie? I tu jest problem, o którym piszesz, tj. nieuchronna blokada pisarska. Nie mówiąc o tym, że przy takim pisaniu bardzo łatwo o dziury logiczne, które można załatać tylko poprzez pisanie fragmentów (albo wręcz całych rozdziałów) od nowa. Nigdy nie potrafiłem dobrze zbalansować jednej i drugiej metody i potem się dziwiłem, że nic mi się nie udaje napisać porządnie.
Wiem, że planowanie jest potrzebne, natomiast zwrócę uwagę na potencjalną pułapkę, jaką jest pisanie pod plan (w sensie: próba doprowadzenia za wszelką cenę do wystąpienia zaplanowanych scen, nawet kosztem naciągnięcia zachowania postaci czy błędów logicznych). Mój ulubiony pisarz, China Miéville, do każdej powieści sporządza dokładny plan wydarzeń i czasami w jego tekstach właśnie widać takie pisanie pod plan. Chcę przez to powiedzieć, że – choć może źle się za to zabierałem – autor przed pisaniem opowieści nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, a czasami kwestia rozbija się o niuanse, które pisarzowi mogą zwyczajnie umknąć.