dlaczego niektóre złe książki są popularne

Dlaczego niektóre złe książki są popularne?

Kto nie zna tego uczucia, kiedy po raz kolejny z trudem napisana powieść zostaje odrzucona przez wydawnictwa? Kto nie zna jeszcze jednego uczucia, kiedy na półkach księgarń znajduje książki, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego?

Tak. Mówię tu o książkach, które mają w sobie sporo błędów nie tylko stylistycznych, ale również logicznych, a główni bohaterowie są wspaniałym przykładem bohaterów, o jakich pod żadnym pozorem nie powinno się pisać.

Jeszcze pal licho, że są to źle napisane książki, ale dlaczego ktoś bierze za nie kasę? W dodatku tak świetnie się sprzedają?

Dlaczego niektóre złe książki są popularne? Czynników może być wiele.

Spełnij moje marzenia

Wiele złych książek opiera się na niespełnionych marzeniach czytelników, którzy dzięki książce mogą przeżyć coś niesamowitego. Chociażby sławetne 50 twarzy Greya – bogaty, przystojny, bezpruderyjny facet, który wie, czego chce. Ile kobiet marzy o takim facecie? A że bije? Eee, co tam.

W dodatku Anastasia, która doprowadziła, że postąpił inaczej niż zwykle – czytaj: zaangażował się. Przekleństwo wielu kobiet, które sądzą, że potrafią zmienić złego mężczyznę w dobrego.

Jak widzisz, książki, które trafiają w marzenia ludzi, zawsze będą się sprzedawać i wydawnictwa chętniej wydadzą taki tekst.

A gdyby tak Greyowi zabrać wszystkie pieniądze? Zamiast erotyku z bogaczem w tle byśmy mieli thriller, który być może byłby o wiele lepszy.

Marketing przede wszystkim

Promowanie, promowanie i jeszcze raz promowanie. Ciągłe mówienie o książce, promowanie jej, zanim drukarnia zacznie wypluwać świeżo wydrukowane książki. Żadna książka bez dobrej promocji nie wybije się wśród multum propozycji wydawniczych, a przy niektórych książkach warto wzmocnić wysiłki, bo spełniają marzenia czytelników. Potem pojawiają się pozytywne recenzje, o których wydawnictwo, jak i sam autor chwali się wokół. Zaczyna się marketing szeptany i jedna osoba poleca książkę drugiej osobie, a ta trzeciej… i leci lawina. W ten sposób pojawia się kolejny element.

Syndrom stada

Ile razy zdarzyło Ci się zadziałać zgodnie z sugestią stada? Doskonale to widać przy przejściu dla pieszych z sygnalizacją. Nie ważne, że pali się czerwone światło. Wystarczy, że przejdzie jedna, bądź dwie osoby i reszta idzie jak te barany. W internecie ten syndrom również się objawia. Wystarczy, że ktoś puści skandalicznego fejka, by ludzie „połknęli to jak pelikany”. Tak samo jest z najbardziej popularnymi książkami. Najbardziej pamiętam szał przy 50 twarzy Greya. Był wszędzie. Bałam się otworzyć lodówkę, żeby nie wyskoczyła mi ta książka. Wokół wiele pochlebnych opinii i człowiek zaczyna się zastanawiać, że to musi być naprawdę cudo. I co robi? Kupuje albo wypożycza książkę.

Target

Niektóre książki doskonale wpisują się w dany target, który obecnie oscyluje w kobiety i młodzież. Nie ma co się oszukiwać, wydawnictwo to przedsiębiorstwo, które chce zarobić. Czy Ty, jeśli miałbyś firmę, ładowałbyś pieniądze w towar, który nie przynosi zysku? Szczerze wątpię. Dlatego wydawnictwo woli przyjąć tekst, który nie jest górnolotny, ale po prostu się sprzeda.

Czytelnicy się nie znają

Oczywiście nie chcę uogólniać, że taka a taka grupa ludzi czyta takie, a nie inne książki. Dla wielu osób książka powinna być lekka i przyjemna, gdzie nie trzeba się głowić nad zawiłością fabuły, czy filozoficznych przemyśleń bohatera. Sama nie raz mam ochotę przeczytać coś lekkiego, a niekoniecznie łapać się za klasykę.

Jednak są takie osoby, które są tak zafascynowani twórczością danego autora, że nie widzą naprawdę rażących błędów.

Dziką śliwkę, nadającą Ewie drapieżny, czy może raczej rozpaczliwy wyraz, zastąpił soczysty kasztan, przetykany promieniami słońca.

Katarzyna Michalak, Rok w poziomce

Chciałbym poznać fryzjera bohaterki, który z „dzikiej śliwki potrafi zrobić soczysty kasztan, przetykany promieniami słońca”. Naprawdę, chcę do niego numer!

Ci fanatyczni fani

Jak już wspomniałam wcześniej. Fani danego autora są tak zapatrzeni w jego książki, że spróbuj powiedzieć coś złego o książce. „Atakują” każdego, kto zwróci uwagę na błąd, którego nie powinno być i nie mówię tu o zwykłej literówce, ale o czymś, co niszczy odbiór książki. Stoją na straży i rozsiewają wokół zachwyty nad książką, co powoduje syndrom stada – patrz wyżej.

Masówki rzecz święta

Tak, jak w nagłówku. Masówki rzecz święta, bo zwyczajnie się sprzedają. Dlaczego po Igrzyskach Śmierci zaraz pojawiła się trylogia Niezgodnej, a po 50 twarzy Greya na półkach księgarń wylądował Dotyk Crossa? To był okres, kiedy książki o takiej tematyce sprzedawały się bardzo dobrze i wydawnictwa ładowały pieniądze, bo wiedziały, że zwrócą się one wielokrotnie, więc dlaczego mają inwestować w tekst, którego nie są pewni?

Na samym początku pisałam, że czynników popularności bardzo złych książek może być wiele. Możliwe, że uszczknęłam tylko wierzchołek góry lodowej, jednak tych kilka wymienionych elementów ma na pewno mocny wpływ na sukces książek, które raczej nie powinny znaleźć się na półkach księgarń.

Znasz inne powody, dlaczego niektóre złe książki są tak popularne? Podziel się nimi w komentarzu.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
K
K
6 lat temu

Trudno się nie zgodzić z artykułem.

Są tez aspekty socjologiczno-psychologiczne. „50 twarzy Greya” sprzedało się na tej samej zasadzie, co tabliody. Sensacyjna historyjka z seksem w tle. Jest cnotliwy ale miły kopciuszek, którego bogaty i przystojny książę wprowadza w niedostępny dla zwykłej czytelniczki, niegrzeczny świat figo-fago. W przerwach taplają się w luksusach.

Swoją drogą – wydaje mi się, ze polskie tłumaczenie tytułu jest błędne. Jeśli czytać to jako „Pięćdziesiąt odcieni szarości” – wtedy dostajemy opis życia głównego bohatera, tj. faceta, którego życie jest po prostu smutne, samotne i on ten smutek próbuje ukryć udając „mężczyznę pełnego tajemnic”. Wtedy wydźwięk książki i filmu byłby nieco inny.
No ale marketingowcy musieli to podpiąć pod historię Doriana Greya, bo parę lat temu był film i wszyscy będą sądzić, że to kontynuacja przygód Pana Doriana.

PS: Kiedyś było opowiadanie pt. „Portret Doriana Greya” Oscara Wildea. I było świetne. Szkoda, że na jego kanwie powstało w ostatnich latach, to co powstało.