Czym tak naprawdę jest wena? Boginią, która łaskawie użycza ci swojej łaski? Chochlikiem, który odbiera ci pomysły w najmniej odpowiednim momencie? Czy może tylko zabobonem pisarzy, który swoją niemoc twórczą zrzucają właśnie na tę biedną wenę?
Jedni mówią, że wena w ogóle nie istnieje, a jeszcze inni krzyczą, że to tylko dzięki niej powstają wspaniałe dzieła.
A jak jest naprawdę?
Gdzie znajdziesz wenę?
W kamyku leżącym samotnie w morzu piasku, w psie bawiącym się z właścicielem, w promyku słońca, który nieśmiało próbuje wydostać się z kłębowiska chmur, czy też w melodii ulubionej piosenki.
Wena mieszka w naszym mózgu, w naszym sercu, w naszej obserwacji świata. Wenę trzeba umieć dostrzegać. Wena chowa się zazwyczaj w najmniejszych rzeczach, które przez codzienne życie nie dostrzegamy.
Pomysły moich powieści kryminalnych znajduję, zmywając. Jest to zajęcie tak głupie, że zawsze rodzi się we mnie myśl o zabójstwie.
Agata Christie
Gdzie szukać pomysłów?
I znów ta sama odpowiedź – wszędzie. Tak, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić.
Zacznij po prostu od swojego codziennego dnia. Jeździsz autobusem do szkoły/pracy i z powrotem? Co wtedy robisz? Słuchasz muzyki? To ściągnij słuchawki i przysłuchuj się ludziom siedzącym w autobusie. Na pewno trafisz na wiele niezbyt interesujących tematów, ale czasem trafi się perełka. Ludzie uwielbiają opowiadać różne sekrety swoich bliskich w miejscach publicznych. Nie wierzysz? Wsłuchaj się w rozmowy. Wiesz, ile ciekawych historii słyszały stoliki kawiarniane? Gdyby były pisarzami, na pewno ich książki rozchodziłyby się lotem błyskawicy.
Wybierasz się na spacer ze swoim pupilem do parku? Przysiądź na chwilę na ławce i obserwuj spacerowiczów. Nawet nie wiesz, ile historii możesz stworzyć, dzięki samej mowie ciała. Kiedyś widziałam, jak głuchoniemy kłócili się o coś. To było tak inne i interesujące, że nie mogłam oderwać od nich wzroku. Szybkość, jaką poruszali dłońmi, ich mimika twarzy wyrażająca złość. To coś, co nie jest łatwo sobie wyobrazić.
A co z blokadą pisarską?
Niestety pisarze uwielbiają mówić o pisarskiej blokadzie. Tak, istnieje i zdarza się to poczytnym autorom, ale wiele początkujących pisarzy brak weny i chęci do pisania zrzuca właśnie na blokadę.
A może w tym wszystkim zabrakło planu powieści? Może rzuciłeś się na zbyt głęboką wodę i zacząłeś pisać powieść zamiast opowiadania? Lub po prostu nie znalazłeś zbyt dobrego motywatora i nie postawiłeś sobie wyzwania?
Zastanów się, co tak naprawdę pobudza Twoją wenę? Bo ona jest, siedzi w Tobie i czeka, aż znowu będzie mogła wraz z Tobą pisać opowieści porywające tłumy.
Jak jest z Twoją weną? Czekasz na nią i piszesz zrywami, czy jednak piszesz systematycznie według planu?

Wciąż zmagasz się z weną? Nie możesz wykrzesać z siebie najmniejszego pomysłu? Dzięki naszym 10 pisarskim wyzwaniom dla ambitnych Twój problem rozwiąże się sam. Pobierz edytowalny zeszyt ćwiczeń i rozbudź swoją wyobraźnię.
Uwielbiam łączyć fantasy z thrillerem, ale równocześnie jestem przeciwniczką wykorzystywania utartych postaci fantastycznych. Oprócz pisania powieści i opowiadań działam jako Menadżerka Kreatywności, pisząc teksty na strony internetowe oraz tworząc strony internetowe oparte na WordPressie.
Ostatnio popełniłam wpisy o kreatywności i przełamywaniu rutyny, co jest pomocne w poszukiwaniach inspiracji 😀 Faktycznie wena może przyjść znikąd, ja miewam najczęściej 'napady' weny przed snem – wtedy wyciągam szkicownik i próbuję ogarnąć swój pomysł.
A ja właśnie nie lubię tych napadów przed snem, chociaż wtedy są najlepsze. 😉 Po prostu nie potrafię potem zasnąć i siedzę do pierwszej lub drugiej w nocy, a rano trzeba wstać.
"Zdradliwa wena, raz jest, raz jej niema…" – jak rymował klasyk 😉
Zgadzam się, że istnieje pojęcie weny. Nie można zaprzeczyć, że są takie chwile, kiedy piszę szybciej, sprawniej, kiedy przychodzą mi do głowy lepsze pomysły. Tak, jak napisałaś, to może być spacer albo piosenka. Jednak odkąd zarabiam pisząc, wiem, że wena to luksus. Trzeba po prostu usiąść przed komputerem albo kartką papieru i robić swoje. Tę zasadę staram się przenosić na to, co piszę prywatnie. Czasem z naprawdę dobrym skutkiem :).