Przedstawiam ostatni wpis z cyklu, w którym poruszę kwestię, o jakiej do tej pory nie wspomniałam, czyli o tym, czy twój pomysł jest na pewno pionerski? Czy już go ktoś nie wykorzystał? I jak nie splagiatować pomysłu innego pisarza?
Czy wybrany przez ciebie pomysł nie został już wykorzystany przez innego pisarza?
Tej kwestii nie powinieneś nigdy omijać, ani lekceważyć. Powiem więcej nie wolno ci lekceważyć tej kwestii, ponieważ w przeciwnym wypadku zamiast sławy i niezliczonych rzesz fanów możesz się spotkać ze zgoła innym przywitaniem.
Pamiętaj, że czytelnicy mają swoje ulubione serie. Jeszcze jeśli chodzi o te z niższej półki, problem zdaje się nie być rażącym. Jednak jeśli chodzi o dobrze wszystkim znane i uznane na całym świecie pozycje, musisz być pewien, że nie kopiujesz bezmyślnie schematu, fabuły, nawet stylu danego autora. Czytelnicy są wierni swoim książkom, przez co często hejtują książki naśladujące ich ukochane serie.
Co więcej, chodzi tu nie tylko o czytelników, ale również o twoje bezpieczeństwo i twój spokój. Nie zapomnij, że każda książka jest chroniona prawami autorskimi, przez co autorzy i ich agenci mogą oskarżyć cię o plagiat. Podejrzewam, że za wszelką cenę chcesz się uchronić przed podobną sytuacją.
Oczywiście, możesz się inspirować innymi dziełami, zarówno pisarskimi, jak i filmowymi, jednak pamiętaj o istotnej różnicy jaka dziel od siebie słowo INSPIRACJA, a KOPIOWANIE.
Tym wpisem kończę cykl o problemie mnogości idei. Na koniec mam dla ciebie dwa pytania.
Jak się zapatrujesz na podpatrywanie pomysłów od innych?
I czy jest jeszcze jakiś temat, o którym nikt wcześniej nie napisał?
Jestem niepoprawną optymistką, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nie podaję w wątpliwość istnienia smoków; nawet w przeszłości udało mi się jednego oswoić. W 2018 roku wydałam swoją debiutancką powieść Zaprzysiężeni: Mrok. W 2019 roku ukazało się drugie wydanie, a w 2020 roku druga część Zaprzysiężeni: Iskra.
Tak, to prawda. Wielu młodych pisarzy/twórców zapomina o tym jak ważna jest oryginalność. Czasami mam wrażenie, że książki, które czytam są (pisząc bardzo kolokwialnie) nawalone na kupę.
Fabuła ciągle się powtarza tylko imiona bohaterów się zmieniają. Nie lepiej spróbować napisać czegoś nowego?
Wydaje mi się, że napisanie czegoś całkiem nowego może graniczyć niemal z cudem. Powstało tak wiele książek, z których znamy zaledwie niewielki odsetek, że nie sądzę abyśmy byli w stanie wymyślić całkiem nową fabułę. Ale równie ważne, jak to o czym piszemy, jest to, jak to zrobimy; warto się skupić na tym aspekcie 🙂
It’s easy to say. Początkujący pisarze – nawet bezwiednie – będą najczęściej kopiowali to, co znają. Ogólnie jak najbardziej warto dążyć do oryginalności, tylko że to wymaga czasu.
Może i łatwo powiedzieć, jednak nie zmienia to faktu, że dla chcącego nic trudnego. Jeśli ktoś na poważnie podchodzi do swojej twórczości to nawet na początku nie dopuści do kopiowania. Cele i ambicje zawsze wymagają czasu.
Może więc uwypuklę to, o co mi chodziło: dla początkującego pisarza napisanie czegokolwiek bez ewidentnego kopiowania pomysłów od innych twórców jest niemożliwe. Po prostu. Taka osoba jeszcze nie ma w tej dziedzinie tyle polotu, żeby – nawet pomimo najszczerszych chęci – napisać tekst, który rzeczywiście można uznać za „jej własny”. Polot przychodzi właśnie z czasem, w drodze samorozwoju.
Alicja Wlazło
7 lat temu
Knight Martius, wytrwałam i powiem więcej, strasznie podoba mi się to co przeczytałam 🙂 Masz rację. Te niuanse, wszystkie decyzje jakie podejmujemy at the very exact moment of writing, cały nasz feeling pisarski i flow, które nas prowadzi podczas całego proces – to wszystko tworzy opowiadaną przez nas historię.
Czuję, że chętnie przeczytałabym coś Twojego – podoba mi się zarówno sposób w jaki myślisz, jak i przelewasz myśli na papier 🙂
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Tak, to prawda. Wielu młodych pisarzy/twórców zapomina o tym jak ważna jest oryginalność. Czasami mam wrażenie, że książki, które czytam są (pisząc bardzo kolokwialnie) nawalone na kupę.
Fabuła ciągle się powtarza tylko imiona bohaterów się zmieniają. Nie lepiej spróbować napisać czegoś nowego?
Wydaje mi się, że napisanie czegoś całkiem nowego może graniczyć niemal z cudem. Powstało tak wiele książek, z których znamy zaledwie niewielki odsetek, że nie sądzę abyśmy byli w stanie wymyślić całkiem nową fabułę. Ale równie ważne, jak to o czym piszemy, jest to, jak to zrobimy; warto się skupić na tym aspekcie 🙂
It’s easy to say. Początkujący pisarze – nawet bezwiednie – będą najczęściej kopiowali to, co znają. Ogólnie jak najbardziej warto dążyć do oryginalności, tylko że to wymaga czasu.
Może i łatwo powiedzieć, jednak nie zmienia to faktu, że dla chcącego nic trudnego. Jeśli ktoś na poważnie podchodzi do swojej twórczości to nawet na początku nie dopuści do kopiowania. Cele i ambicje zawsze wymagają czasu.
Może więc uwypuklę to, o co mi chodziło: dla początkującego pisarza napisanie czegokolwiek bez ewidentnego kopiowania pomysłów od innych twórców jest niemożliwe. Po prostu. Taka osoba jeszcze nie ma w tej dziedzinie tyle polotu, żeby – nawet pomimo najszczerszych chęci – napisać tekst, który rzeczywiście można uznać za „jej własny”. Polot przychodzi właśnie z czasem, w drodze samorozwoju.
Knight Martius, wytrwałam i powiem więcej, strasznie podoba mi się to co przeczytałam 🙂 Masz rację. Te niuanse, wszystkie decyzje jakie podejmujemy at the very exact moment of writing, cały nasz feeling pisarski i flow, które nas prowadzi podczas całego proces – to wszystko tworzy opowiadaną przez nas historię.
Czuję, że chętnie przeczytałabym coś Twojego – podoba mi się zarówno sposób w jaki myślisz, jak i przelewasz myśli na papier 🙂