Ciekawi, jak zakończyła się edycja specjalna wyzwania pisarskiego? Jak zawsze miałyśmy dylemat przy podejmowaniu decyzji, lecz udało nam się.
Serdecznie dziękujemy wszystkim za udział i zachęcamy do wzięcia udziału w kolejnych konkursach oraz wyzwaniach.
A teraz najważniejsze – poniżej przedstawiamy zwycięzców.
Sytuacja nad jeziorem
Poniższa praca zaskoczyła nas nie tylko pomysłem, ale również zbudowanym napięciem, które wzrasta z każdą czytaną linijką. Czasem warto zaryzykować, stawiając na nietypowe rozwiązania.
Wykorzystany utwór: Farben Lehre – Anioły i Demony
Roksana Delimata – „PRAGNIENIE”
23.04.2015
Kochana Cleo!
Piszę ten list siedząc na małej plaży w dużym brzydkim lesie. Jest zimno, ale to bez znaczenia. Skarbie… myszko… zrobiłem to, już nigdy się nie zobaczymy. Nie chcę Cię skrzywdzić jak tamtych chłopców. Moim przeznaczeniem jest samotność w tym… miejscu. Jestem niebezpieczny. Przepraszam..
Matthew
30.10.2015
Drogi Tomku!
Dziękuję, że mnie namówiłeś na ten wyjazd! Naprawdę potrzebny był mi odpoczynek. Mówiłam Ci już w domu, ale powtórzę jeszcze raz: nie będę dzwonić, ani używać Internetu. Będę pisała listy, które dam Ci w niedzielę jak wrócę. Nawigacja nam się chyba zepsuła. Kazała mi i Alicji jechać do lasu i się w nim zgubiłyśmy. I właściwie jeszcze nie wiemy jak z niego wyjechać. Alicja w końcu kazała mi się zatrzymać i poszła w krzaki się wysikać, a za chwilę widziałam ją jak biegła do auta krzycząc: „Woda! Tam jest jezioro!” Myślałam, że padnę ze śmiechu. Teraz siedzimy na plaży opatulone kurtkami i podziwiamy to niesamowite jezioro.
Kocham Cię,
Monika
30.10.2015
Widziałem ludzi.
Dwie kobiety.
Siedziały na mojej plaży..
Przecież nie mogę..
Mogę?
Cleo myszko..
Nie chcę mordować..
To silniejsze ode mnie… Przepraszam…
Matthew
30.10.2015
Kochany Kubo!
Jak sobie radzisz beze mnie z chłopcami? Znalazłyśmy jezioro w środku zaniedbanego lasu. Byłam w szoku… To miejsce jest magiczne! Idealne na odpoczynek. Rozstawiłam z Moniką namiot i nie źle się uśmiałyśmy. Nie mogę się doczekać aż ci wszystko opowiem w domu.
Kocham,
Alicja
30.10.2015
Tomku!
Dzisiejsza noc jest bardzo chłodna, ale za to niezwykle piękna. Nigdy nie widziałam tylu gwiazd… To niesamowite, że ta plaża jest taka zadbana, w przeciwieństwie do lasu. Pewnie jest czyjaś. Nikogo nie spotkałyśmy, ale w trawie znalazłyśmy dynie. Może ktoś je na jutro szykuje. No, mam nadzieję, że nikomu nie będziemy przeszkadzać.
Dobranoc,
Monika
31.10.2015
Kochany Kubo!
W nocy coś mnie obudziło. Przynajmniej tak mi się wydaje. Było bardzo zimno i coś mnie dotykało, ktoś… czułam na sobie czyjąś rękę, jak błądziła po moim ciele.. No, ale teraz wydaje mi się to absurdalne. Może faktycznie tylko mi się przyśniło. Chociaż wydawało się takie realne… Nic, nieważne. Monika jeszcze śpi, a ja siedzę pod kocem i kreślę te kilka słów… Jestem jakaś niespokojna… Mimo, że to absurdalne… Boję się…
Alicja
31.10.2015
Drogi Kubo.
Zasnęłam, a gdy się obudziłam Moniki obok nie było. Nie ma jej nadal… Wyszłam, żeby ją poszukać, a ona… jakby się rozpłynęła! To miejsce przyprawia mnie niepokojem. Wczoraj poszłam z Moniką rozejrzeć się po okolicy i w krzakach leżały dynie. Naliczyłam trzynaście. A dzisiaj już ich nie było… Ktoś musiał przyjść i je zabrać… Ktoś musiał tu być…
Gdzie jest Monika?
Alicja
31.10.2015
Cleo kochanie…
Co za demon we mnie drzemie i karze mi mordować? Byłem dzisiaj tam… u tych kobiet. Patrzyłem na ludzi z bliska. Dotykałem ich ciała. Takie czyste, zdrowe. Te kobiety są już moje skarbie. Moje…
Matthew
Zimno.
Ciemno.
Ciasno.
Jestem zamknięta w jakiejś klatce.
Znalazłam kartki i długopis.
Piszę…
Gdzie jestem?
Czy muszę uciekać?
31.10.2015
Kubo…
Monika nie wróciła. Samochód stoi gdzie stał. Nie mogłam go odpalić… Boję się, że Monika nie wróci… Co się z nią mogło stać? Nie chcę być tu sama… Jak wrócić do domu?
Alicja
Gdzie jestem?
Znalazłam kartkę…
Pismo Moniki…
Zimno…
Monika gdzie jesteś?
To ja…
Alicja
Co się ze mną dzieje?
Ktoś mnie uderzył.
Krwawię…
Potrzebuję pomocy…
Alicja?
Też tu jesteś?
Monika
Kim jesteś?
Powiedz mi…Jestem Matthew.
A ty jesteś moją własnością.
Głodna?
Tak…
Widziałam ciało Moniki. Zakrwawione…
Leżała koło mnie…
A ja…
Trzymałam nóż…
Czy to ja ją zamordowałam?
Dlaczego?
Też chcę umrzeć…
Jadłam jakąś papkę z dyni…
Kim jestem?
A… Alicja.
31.10.2015
Moja Cloe…
Zamordowałem jedną…
Teraz pora na drugą…
Chociaż… jest tak bardzo podobna do Ciebie..
Jeszcze się nią pobawię…
Matthew
Widziałam mężczyznę w dyniowej masce…
Widziałam ogień…
Płonęłam…
Dlaczego jeszcze żyję?
Czy tak będzie już zawsze?
Chyba spałam. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to kartka.
Wiadomość.
TAK, TAK BĘDZIE JUŻ ZAWSZE.
Matthew
Sytuacja na cmentarzu
Przy tym tekście świetnie się bawiłyśmy, a jego czytanie dało nam sporą porcję nietuzinkowej rozrywki. Brawo!
Wykorzystany utwór: Szymon Chodyniecki – Sam na sam
AWA
-Dzwoń po pomoc! Krzyknęła Alicja. Sięgam ręką do kieszeni po telefon. Serce dalej wali mi jak młot. Oddech mam nierówny. Ledwo nadążam. Biegnąc nie mogę wybrać numeru. Cholera! Muszę zwolnić, aby to zrobić. Gdy przeciągam zieloną słuchawkę Alicja znowu krzyczy – Monika szybciej! Podniosłam wzrok, ale już jej nie było. Zgubiłam ją. Serce prawie mi stanęło. Nie dla tego, że biegł za nami pisarz psychopata. Ale dlatego że światło pochodzące z jedynej latarni oświetlającej ten stary opustoszały cmentarz właśnie zaczęło migać. Zgasło i zapaliło się. Zgasło i już się nie zapaliło. Telefon mam przy uchu. Trzy szybkie sygnały, a potem dźwięk rozłączanego połączenia. Wiem, co to oznacza. Na tym cholernym zadupiu nie ma zasięgu. Wpadam w jakieś krzaki i uderzam kolanem w nagrobek. Próbuje się podnieść, ale ręka poślizgnęła mi się na wilgotnym kamieniu. Na policzku czuje tylko chłód…
***
Słyszę ciężkie kroki za mną. Wtedy gaśnie światło. Nic nie widzę, ale biegnę przed siebie. Ścieżka prowadzi prosto do bramy. Serce czuje w gardle, a mięśnie w całym moim ciele drżą nie z wysiłku tylko z przerażenia. Nie słyszę już nic za sobą. Żadnych kroków. Zwalniam na chwile, choć całe moje ciało rwie się do ucieczki. Przystaje. Stawiam kolejny krok i lecę w dół. Upadam na twardą ziemię. Jest wilgotna i pachnie gliną. Rękami rozpoznaje w koło ściany z mokrej ziemi. Chce się wspiąć. Nie mogę. ślizgam się. Żebym tylko znalazła coś twardego, punkt podparcia. Jest. Modlę się w duszy, żeby to nie były ludzkie kości albo jakiś szkielet. Udaje mi się oprzeć nogę. Znowu próbuję złapać cokolwiek, ale tylko brnę w błocie. Pomocy! Wydaje z siebie bezgłośny krzyk…
***
Ręce mam oparte na zimnym kamieniu. Czuje ból pod okiem. Nadal jest ciemno. Nasłuchuje. Podnoszę się powoli, choć wszystko we mnie chce przyspieszyć i wydostać się stąd. Boże gdzie jest Alicja? W ręce nadal trzymam telefon. Wciskam guzik i ekran rozświetla się. Gościłam na nagrobku Eugenii Falas zmarłej w 1960 roku. Wstaje cicho, a moje ciało przeszywa zimny dreszcz. Szukam Alicji. Może udało jej się uciec. A myśl, że pozostawiła mnie tu samą, wierci mi dziurę w piersi.
***
Strach paraliżuje moje ciało. Stoję w świeżo wykopanym grobie. Podnoszę rękę w nadziei, że jednak złapie się czegoś, co pozwoli mi się wspiąć wyżej i wtedy jakaś ręka łapie mnie za nadgarstek.- Nieeee- Krzyczę z przerażenia. – Cicho, to ja Monika. –Szepnęła, a serce mało nie wyskoczyło mi z piersi. Z trudem podciąga mnie do góry. Wtedy światło latarni zapala się. Widzę cień postaci nade mną. To on. Odwracam się, aby spojrzeć mu w twarz. W ręku trzyma pistolet wycelowany we mnie. – Muszę wiedzieć… Dlaczego?- Zapytał. Moje teksty były naprawdę dobre. Ten o „śmiertelnej zupie dyniowej” podobał się wszystkim, tak jak opowiadanie o „ataku zabójczych dyń”. Ale wam nie! Nie napisałyście ani jednej odpowiedzi na blogu! Żadnego komentarza! Nic! – A ja chciałem tylko zostać dobrym pisarzem -Powiedział z żalem w głosie. Ręka mu drży. Boje się, że wystrzeli. Wtedy zauważam drugą postać tuż za nim, szybki ruch i tępy odgłos łopaty uderzającej w głowę, – Nie w tym życiu!- Powiedziała Monika, kończąc zamach. Jego ciało zachwiało się i wpadło do grobu, w którym przed chwilą sama byłam.
Monika ma ciemną plamę pod okiem, zwiastującą sińca na jutro. – Niezły makijaż – stwierdziłam. Spojrzała na mnie dwuznacznie. – Niezły manikiur- Odparła. Pod paznokciami nadal mam czarną ziemię. Podaje mi drugą łopatę. Wiem, że pisanie to ciężka praca, ale nigdy nie myślałam, że będę musiała pozbywać się konkurencji w taki sposób. Jego opowiadania były naprawdę genialne. Wyzwaniem było zwabienie go tutaj. Nie pomyślałyśmy tylko, że może być równie popieprzony jak my. Noc jest cicha. Na cmentarzu słychać tylko odgłos szpadli wsuwanych w ziemię. Światło latarni znowu zaczęło gasnąć i zapalać się na przemian. Grzebiemy żywcem obiecującego pisarza. Jego biały T-shirt niknie pod warstwami ziemi, a wraz z nim nadrukowana pomarańczowa dynia z napisem HAPPY HALLOWEEN.
Sytuacja: zbieranie cukierków
Niestety nie dostałyśmy tekstów, które opisywałyby tę sytuację (oprócz tekstu Ani, jednak nie można wygrać w dwóch kategoriach).Dlatego też zdecydowałyśmy się nagrodzić jedną pracę wyróżnieniem. Autorka tekstu również otrzyma od nas naszego e – booka. Wybrałyśmy tę pracę, ponieważ jedna z nas rzeczywiście napisała podobne opowiadanie, które urzeczywistniło się w poniższym tekście.
Wykorzystany utwór: Hunter – Labirynt Fauna
A więc wyróżnienie wędruje do…
Sandry Hausmann
Ze złością wcisnęłam Monice blachę z ciastem z dyni. Przez nią jesteśmy już spóźnione. Wiem, że musiała dokończyć prace na konkurs, ale Mirek prosił nas byśmy przyjechały wcześniej. Nie odzywając się do siebie poszłyśmy do auta. Przekazałam jej klucze bo stwierdziła, że zna skrót. Włożyłam wszystkie rzeczy do bagażnika i zajęłam miejsce pasażera.
– Dynię na zupę wzięłaś? – zapytała Monika.
Pokiwałam głową. Monika odpaliła samochód i wyjechała z parkingu. Wydawało mi się, że wiem którędy będziemy jechać, ale Monika za miastem skręciła w jakąś mało uczęszczaną ulicę. Nie znałam tej drogi. Przejeżdżaliśmy właśnie krętą jezdnią koło wielkiego jeziora gdy usłyszałam warkot silnika. Monika się zatrzymała.
– Auto nie chce odpalić.
– Nie wierzę. Po co wybrałaś tą drogę? – krzyknęłam.
– Ta była najszybsza.
Wysiadłam z auta trzaskając drzwiami. Monika zrobiła to samo. Podeszła i otworzyłam
maskę samochodu. Zrobiło się już ciemno, więc wyciągnęła telefon i poświeciła do środka.
– Dało ci to coś? – zapytałam już trochę spokojniejsza.
– Nie – powiedziała zerkając na wyświetlacz. – Nawet zasięgu tu nie ma.
– Super, po prostu świetnie. W Halloween utknąć w lesie. Może wyciągnijmy dynie i zróbmy z niej świeczkę albo lepiej dyniowego potwora.
– Uspokój się to nie moja wina. Pomyśl lepiej jak mamy się stąd wydostać.
Monika oparła się o samochód i spojrzała na mnie. Zaczęłam chodzić w kółku gadając coś pod nosem.
– Cicho być – zawołała Monika.
W tym momencie usłyszałam szelest i ciche jęki. Podbiegłam do Moniki.
– Kiedy zapadnie zmierzch cienie otoczą cię ze wszystkich stron.
– Co ty wygadujesz? – krzyknęłam wystraszona.
– Tak napisałam w swoim opowiadaniu – odpowiedziała spokojna.
– To ja go nawet nie chcę przeczytać.
– Alicja.
Spojrzałam na Monikę i zobaczyłam, że ona również się boi. Patrzyła na coś tuż za mną. Powoli się odwróciłam. W oddali między drzewami po jeziorze przechadzała się postać. Otaczała ją złota poświata a wokół niej mnóstwo małych cieni.
– Co jeszcze napisałaś? – zapytałam jąkając się.
– Wtedy nadejdzie strach – zamilkła.
Nie wiedziałam co mam robić. Zjawa ze swoją armią zbliżały się do nas. Złapałam Monikę za rękę. Była lodowata. Ponownie spojrzałam w jej stronę. Miała zamknięte oczy i zaczęła je powoli otwierać. Zobaczyłam tylko rozszerzone źrenice i nieobecny wzrok. Co tu się dzieje? Odskoczyłam od niej jak najdalej. Starałam się oddalić, ale ona podążała za mną. Zaczęłam uciekać w stronę jeziora. Monika była tak samo szybka jak ja. Zatrzymałam się na brzegu jeziora. Monika złapała mnie za rękę i wtedy się zawahałam. Próbowałam utrzymać równowagę, ale poleciałam do wody cały czas trzymając jej rękę. Woda była zimna jak lód. Poczułam jak się w niej zanurzam. Przerażona jak najszybciej chciałam wypłynąć na powierzchnię. Machałam nogami i rękami aż mi się to udało. Oddychając ciężko podpłynęłam do brzegu. Usiadłam i zauważyłam, że Monika płynie w moją stronę. Teraz już wyglądała normalnie.
– Co ja do jasnej cholery robię w wodzie? – zapytała zatrzymując się koło mnie.
– Goniłaś mnie. Potknęłam się i pociągnęłam za sobą.
– Chcesz mi powiedzieć, że coś było ze mną nie tak?
– Ucieczka była najlepszym wyjściem – krzyknęłam trochę za bardzo.
Zauważyłam, że Monika bardzo się przeraziła.
– Musimy dostać się do samochodu – powiedziała i zaczęła biec w jego stronę.
– Wszystko dzieje się według mojego opowiadania. Musimy zdążyć.
Podbiegłam do niej i zauważyłam watahę koło auta. Powoli przeszła do najbliższego drzewa pokazując ręką bym szła za nią. Zatrzymałyśmy się.
– Wdrap się na drugą gałąź i zawołaj jak znajdę się za drugim drzewem.
Otworzyłam szerzej oczy.
– Nie patrz tak na mnie nie tylko rób – krzyknęła a ja pośpiesznie zaczęłam wdrapywać się na drzewo.
Ostatni raz robiłam to jako dziecko. Trochę mi to zajęło, ale w końcu usiadłam na gałęzi. Zobaczyłam, że Monika stoi w umówionym miejscu. Zawołałam. Wilki ruszyły w moją stronę. To chyba nie był dobry plan. Po chwili skakały na drzewo. Spojrzałam na Monikę, która zbliżała się już do samochodu. Widziałam jak wsiada do środka i zaraz potem poczułam jak jeden z wilków szarpie mnie za nogę.
– Pośpiesz się – kzyknęłam.
Zobaczyłam, że Monika jest już na zewnątrz. W tym momencie wilki rozpłynęły się w powietrzu a obok naszego auta zaparkowało inne. Wysiadł z niego Mirek.
– Dziewczyny jesteście tu? – zawołał.
Zeszłam z drzewa raniąc się w nogę i kulejąc podeszłam do Moniki.
– Powinnaś wygrać ten konkurs – powiedziałam uderzając ją lekko w ramię.
– Zawieziesz nas do domu Mirek? – zapytała Monika. – Wszystko ci wyjaśnimy – powiedziała kopiąc leżący szkielet.
A Wam jak się podobały straszne opowieści? Zwycięzcom jeszcze raz gratulujemy i jednocześnie zapraszamy na kolejne wyzwanie.
Jesteśmy dziewczynami, nieumiejącymi żyć bez pisania. Dzięki niemu zyskałyśmy przyjaźń na całe życie. Piszemy głównie w nurcie fantasy i dzielimy się swoją wiedzą. Wierzymy, że dzięki systematycznej pracy i przyjemności tworzenia Twoja powieść może pojawić się na półkach księgarń.
Myślałam że "jędrne piersi" 😉 były lepsze 😉
"Jędrne piersi" również były ciekawe, jednak sytuacja na cmentarzu powaliła nas na łopatki. 😀
Ja się z "jędrnych piersi" niezwykle ucieszyłam 😀
😉
WoW *-* jeju naprawdę? Dziękuję. Nie spodziewałam się. 😀
Tak się cieszę. Dziękuję 😀 I gratuluję wszystkim zwycięzcom 🙂
To my dziękujemy za przesłanie intrygujących tekstów! 🙂