Jak powinna wyglądać prawidłowa redakcja tekstów? Jak się za nią zabrać? Czy jest jakiś sposób, aby była mniej przerażająca?
W poprzednim wpisie skupiłam się na przedstawieniu, jak istotna jest redakcja, a także na opisaniu kilku wskazówek, które mogą okazać się przydatne jeszcze zanim poślesz tekst do wydawnictw.
Dzisiaj już typowo o redakcji samej w sobie. Jest to temat trudny i podejrzewam, że nie na wszystkie pytania znajdę konkretne odpowiedzi, jednak postaram się przybliżyć jej proces. Zrobię to na podstawie własnych doświadczeń. Z tego też powodu zaznaczam, że nie dla wszystkich mój sposób na redakcję może okazać się najwłaściwszym.
Na początek, tak w skrócie: jaka powinna być prawidłowa redakcja?
a) dokładna – nie ma tutaj miejsca na sentyment do powieści. Gdy coś jest złe, powinieneś to zaznaczyć, nawet jeżeli oznacza to pięćdziesiąt komentarzy autorskich z boku strony oraz niezliczonych przekleństw rzucanych pod nosem,
b) wielokrotna – za chwilę o tym szerzej,
c) zawsze inna – każda kolejna redakcja będzie inna od poprzedniej. Nigdy nie spojrzysz drugi raz na ten sam tekst w taki sam sposób,
d) własna – sam musisz dokonać poprawek, ale też…
e) cudza – bez beta-readerów możesz sobie poprawiać w nieskończoność, a tekst i tak nie rozwinie się w pełni.
Jakich narzędzi używać do redakcji?
Oczywiście takich, jakie oferuje nam dany program, w którym piszesz. Ja piszę w Wordzie i to na nim się oprę. Uważam, że najlepszym narzędziem – oprócz klawisza backspace – jest możliwość dodawania komentarzy oraz śledzenia zmian. Dzięki tym opcjom łatwo zapisać sobie informację na przyszłość czy też porównać czyjąś wersję np. danego zdania z tym, co sami pierwotnie stworzyliśmy. Śledzenie zmian jest o tyle dobre, że jeżeli nad tekstem pracuje więcej osób, to zawsze możesz zauważyć, w którym miejscu zostało coś zmienione w tekście. Osobiście korzystam również z podświetlenia, szczególnie jeśli chodzi o słowa zbyt często występujące w tekście czy niezgrabne zdania, na które w danym momencie nie mam lepszego pomysłu. Takie podświetlone fragmenty od razu przykuwają moją uwagę i sprawiają, że to na nich skupiam się najbardziej.
Jak zabrać się do redakcji, aby była efektywna?
Poniżej przedstawiam kilka sposobów, które sama stosuję i, mimo że wszystkie w jakimś stopniu działają mi na nerwy, to za każdym razem okazują się wręcz niezbędne.
Jedna redakcja to zawsze za mało
Jeżeli sądzisz, że wystarczy zaledwie jedna redakcja i Twój tekst stanie się dziełem sztuki, to żyjesz w mrzonkach. W takim razie ile razy trzeba poprawiać ten sam tekst, aż będzie dobry? Tyle ile trzeba. Wybacz, że nie potrafię określić, chociażby przybliżonej liczby, lecz prawdą jest, że każdy tekst wymaga innej ilości redakcji, bo po prostu każdy jest inny. Zresztą, byłoby głupotą podawanie Ci jakiejkolwiek liczby, skoro sama poprawiałam swoją powieść już kilkanaście razy – Monika może o tym zaświadczyć.
Najprościej mówiąc: poprawiaj, dopóki nie będziesz pewny, że tekst nie może być jeszcze lepszy. Uważaj jednak, żeby nie zapętlić się i pamiętaj – kiedyś musisz skończyć.
Nie bój się wyrzucać
Jeżeli podczas czytania swojej powieści zauważysz, że dane słowo, zdanie, akapit czy nawet dłuższy fragment są zwyczajnie słabsze i odstają od reszty tekstu, nie bój się ich usunąć. Zasada ta dotyczy również nadużywanych słów, a w szczególności: przysłówków, przymiotników, sztucznych zamienników, imion, przyimków oraz pewnego zakresu słów nadużywanych przez daną osobę; każdy takie ma, ja i Monika również. U mnie to np. słowa: lecz, który, już, przez chwilę, zaraz i zatem.
Zmieniaj, gdy coś wydaje Ci się za słabe
Wyżej pisałam o wyrzucaniu słabych elementów powieści, jednak jest również inna opcja – ich zmiana. Może ona polegać jednakowo na skróceniu fragmentu, czy też jego wydłużeniu, ale także całkowitej zmianie koncepcji. Bo co, jeśli to z logiką w powieści jest coś nie tak? Albo z przyczynowością? Jako pisarz musisz być gotowy nie tylko na zmiany w samej strukturze tekstu, lecz również na zmiany fabuły samej w sobie. Czasem przyjdzie Ci również zmienić bohatera, jeżeli ten okaże się płaski, irytujący bądź nudny. A czasem będziesz musiał zmienić fantasy w science-fiction czy thriller, bo takie rozwiązanie będzie najwłaściwsze dla danej powieści.
Jednak, jeśli mówię o zmianach na poziomie struktury czy gramatyki, to mam tu również na myśli unikanie powtórzeń, tych samych bądź podobnych przymiotników czy rzeczowników – stosuj synonimy, w polskim języku jest ich naprawdę wiele. To samo tyczy się czasowników, w szczególności doradzam unikanie czasowników pasywnych tj. być oraz mieć, które wstrzymują akcję i sprawiają wrażenie, że czas w powieści się zatrzymał.
Spojrzenie z wielu perspektyw
Chodzi mi głównie o to, aby za każdym razem, przy każdej kolejnej redakcji skupiać się na różnych aspektach poprawiania. Dlaczego? Ponieważ za jednym zamachem nie jesteś w stanie skupić się na wszystkich problemach, bo z całą pewnością coś Ci umknie. Z tej przyczyny ważne jest jasne określenie, co chcesz poprawić, zanim przysiądziesz do pracy nad tekstem. Może będzie to przyjrzenie się powieści od strony językowej, a może przeszukanie jej w celu znalezienie wszystkich fabularnych nieścisłości? Decyzja należy do Ciebie.
Uczucia na bok
Zanim w ogóle zasiądziesz do redakcji, musisz się zdystansować. Wiem, że jest to bardzo trudne, gdy mowa o Twoim własnym tekście, lecz bez tego możesz całkiem odpuścić sobie poprawianie. Uczucia i roztkliwianie się jak świetny tekst napisałeś, zaburzy cały Twój osąd i nie będziesz w stanie patrzeć na tekst jasno. Przez to również twoje poprawki z całą pewnością nie będą rzetelne. Uczucia, jak i emocje, są niezbędne podczas pisania, jednak gdy w grę wchodzi poprawianie, nie ma na nie miejsca.
Bety, bety i jeszcze raz bety!
Jak już wspomniałam wcześniej, sam nie jesteś w stanie poprawić swojego tekstu w wystarczający i zadowalający sposób. Zawsze zostanie coś, czego nie zauważysz lub też pominiesz, bo będziesz błędnie sądził, że dana scena jest niezbędna, podczas gdy w rzeczywistości może okazać się beznadziejną. Oczywiście, nie wszystko musisz poprawiać w taki sposób, w jaki sugerują bety. Osobiście jednak jestem zdania, że skoro ktoś zwrócił uwagę na daną nieścisłość bądź błąd, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że pewna grupa czytelników również zwróci na nie uwagę.
Czytaj na głos
Czyli tzw. redakcja autorska – przynajmniej ja ją tak nazywam. Kiedy już sprawdzisz cały tekst od A do Z, prześwietlisz go z każdej strony, przychodzi czas na wydruk Twojej powieści i przeczytanie jej na głos. Czemu powinieneś wydrukować tekst? Ponieważ o wiele więcej i inaczej widzi się, czytając tekst na papierze. Wystarczy, że raz wypróbujesz ten sposób, a sam poczujesz różnicę.
Na koniec chcę przypomnieć tylko, że nieważne jak wspaniałe wydaje się Twoje dzieło, musisz zawsze pamiętać:
pierwszy szkic to tylko pierwszy szkic, nigdy wersja ostateczna.
Życzę ci, byś nigdy o tym nie zapominał.
Mam nadzieję, że choć trochę polubiłeś się z redakcją. Ile czasu zajmuje Ci poprawianie tekstu, zanim postanowisz, że jest gotowy, by poszedł w świat?
Jestem niepoprawną optymistką, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nie podaję w wątpliwość istnienia smoków; nawet w przeszłości udało mi się jednego oswoić. W 2018 roku wydałam swoją debiutancką powieść Zaprzysiężeni: Mrok. W 2019 roku ukazało się drugie wydanie, a w 2020 roku druga część Zaprzysiężeni: Iskra.