zabicie bohatera

Stań się mordercą i morduj ile wlezie

Czytałam kiedyś, że pisarze nie powinni identyfikować się z bohaterami, bo to przecież marionetki, którymi poruszasz za pomocą sznurków. Ale czy czasem nie jest tak, że gdy tworzysz bohaterów, to zaczynasz ich lubić, a czasem nawet kochać? Spędzasz z nimi kilka godzin dziennie. Czasem przez kilka miesięcy, gdy piszesz swoją powieść obracasz się w ich świecie, rozterkach, radościach, przyjaciołach i wrogach.

I w końcu przychodzi ten moment – musisz kogoś zabić.

Dlaczego masz stać się mordercą?

Po to, aby zmotywować resztę do działania, a być może zwiększyć emocje u czytelników. Niestety nie jest to takie łatwe, bo nagle ta fajna dziewczyna lub ten niezwykle utalentowany mężczyzna musi zejść ze sceny i pozostać jedynie w pamięci literackich postaci.

Każdy pisarz przez to przechodzi. Ja również. Kiedyś doszłam do momentu, gdy musiałam zabić jednego z pierwszoplanowych postaci. W dodatku był to dziki kot, o którym tak lubiłam pisać, że czasem przyćmiewał główną bohaterkę. Gdy go w końcu uśmierciłam, się popłakałam.

Kto by pomyślał, że będzie mi przykro z powodu śmierci literackiego bohatera, którego tak naprawdę nie ma? Cóż, istnieje miłość platoniczna, to czemu nie można kochać fikcyjnych postaci? Zwłaszcza, że ten kot towarzyszył bohaterce (a tym samym mnie) przez większą część historii.

Morderstwo jest dobre na wszystko

Oczywiście w fikcyjnym świecie, żeby nie było, że namawiam do mordowania w prawdziwym świecie. 

Dlaczego morderstwo jest dobre?  Zaskakujesz czytelnika, budzisz w nim emocje, których szuka w Twojej powieści. Lubisz czytać nudne powieści? Na pewno nie. Twój czytelnik również, więc zaskocz go.  Nie spodziewa się niczego? Doskonały moment na zadanie ciosu.

Targasz emocjami czytelników

Przypomnij sobie ile razy czytałeś książkę, w której zginął jednej z twoich ulubionych bohaterów. Co czułeś? Gniew, rozdrażnienie, niedowierzanie? Ja nie mogłam uwierzyć, że J.K. Rowling uśmierciła profesora Dumbledora. No, jak ona mogła?!

W ten sposób autorka serii o Harrym Potterze uatrakcyjniła swoją powieść, bo nawet jeśli śmierć Dumbledora wywołała negatywne emocje, to równocześnie zwiększyła napięcie i fani Harry’ego Pottera nie mogli się doczekać kolejnego tomu.

A autor Gry o tron? Ten to w ogóle nie przejmował bohaterami. Jeśli któryś mu przeszkadzał, szybko skazywał go na śmierć.

Dlatego czasem trzeba stać się zimnokrwistym zabójcą i nie bacząc na emocje z nim związane najzwyczajniej na świecie go zamordować.

Jak to jest u Ciebie? Cierpisz, kiedy musisz wyeliminować ulubionego bohatera? Czy może jesteś jak George R. R. Martin i mordujesz bez litości?

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze