Jeśli wpisałbyś hasło: “blog” do wyszukiwarki, to nie znalazłbyś nie tylko poradniki, jak go stworzyć, ale również strony o różnej tematyce. Największy prym wiodą blogi lifestylowe oraz paretingowe, ale powstaje coraz więcej blogów, na których ludzie dzielą się wiedzą.
Ale nie tylko. Wystarczy ponownie wpisać wyszukiwarkę: “blog autorski”, a dostrzeżesz, że nie jest ich tak mało.
Czy stronę autorską z własną twórczością?
Pytanie za 100 punktów. Zdania mogłyby być podzielone, bo przecież istnieją social media, jak Facebook czy Instagram, więc po co tworzyć własną stronę z twórczością?
Osobiście jestem za tym, żeby ruszyć ze swoją stroną jak najszybciej. Jeśli chcesz utrzymywać się z pisania powieści, to jest to jedna z dróg, które pomogą Ci spełnić to marzenie.
Dlaczego strona autorska?
Ogólna zasada jest taka, że ludzie wolą sięgać po książki osób, które już znają. To tak samo, jak z restauracjami w obcym dla Ciebie kraju. Jeśli nigdy nie próbowałeś kuchni kraju, w którym spędzasz wakacje, to możesz obawiać się, że nie będzie Ci smakować. Będziesz szukać takich, które oferują pizzę lub inne dania, które już znasz. Trochę uogólniam, ale chcę Ci pokazać zależność.
Czytelnik szybciej kupi książkę autora, którego gdzieś widział w mediach społecznościowych lub w telewizji niż kogoś, kogo kompletnie nie widział na oczy, nawet przez zdjęcie profilowe na Facebooku.
Czytelnicy zaczynają Cię kojarzyć
Dzięki autorskiej stronie przestaniesz być anonimowy, pokazujesz się szerszej grupie ludzi niż tylko przyjaciele i rodzina. Zaczynasz zbierać fanów swojej twórczości.
Tylko mała uwaga – przygotuj się na to, że trafisz na ludzi, którzy Cię skrytykują. Na początku może to być bolesne, ale jeszcze nie urodził się taki, co by wszystkim dogodził. Nie każdy należy do Twojej grupy docelowej, do której kierujesz swoją twórczość.
Trudno, żebyś celował do osób, które kochają czytać horrory, a Ty piszesz bajki dla dzieci.
Poznajesz swoich odbiorców
Dzięki stronie zobaczysz, na które wpisy wchodzi najwięcej osób i jakie opowiadanie przyciąga czytelników. Może się okazać, że wolą opowiadanie nr 2, choć Ty sądziłeś, że na opowiadanie nr 1 będzie więcej chętnych.
Wydawnictwa będą przychylniejsze
To, czy wydadzą Twoją powieść, zależy od wielu czynników, jednak to, że masz swoją autorską stronę i pewną grupę odbiorców zadziała na plus. Wydawnictwa wolą wydawać książki osób, które są znane niż takich, którzy nigdy nie pokazywali swoich tekstów szerszemu gronu ludzi.
Idealne miejsce na promowanie
Masz już wydaną książkę? Świetnie, promuj ją na stronie. Dawaj znać, że można ją kupić. Taki przykład możesz zobaczyć u Alicji. Jedna z podstron jest całkowicie poświęcona jej książkom. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, to poprzez przycisk od razu zostaje przekierowany na stronę księgarni.
Innym sposobem na zachęcenie czytelników do zakupu jest stworzenie landing page’u, czyli strony, która w całości jest poświęcona konkretnemu produktowi, w Twoim przypadku – książki.
Takie rozwiązanie znajdziesz u Małgorzaty Radtke. Dotychczas wydała 2 książki: Czerwony Lód i Klucznik. Obie mają zrobione landing page’e.
Jakie są pułapki strony autorskiej?
Niestety, wszystko ma swoje zalety, ale również wady. Chciałbym móc napisać, że prowadzenie strony autorskiej to tylko miód, mleko i orzeszki. Leżysz i pachniesz, a wszystko samo się robi. Wierz mi, naprawdę chciałbym tak napisać.
Czeka Cię ogrom pracy
Jeszcze zanim założysz stronę, musisz przemyśleć wiele spraw. Co będziesz tam publikował? Jak często? Jak chcesz przyciągnąć do siebie czytelników? Na jakich odbiorcach zależy Ci najbardziej? Gdzie będziesz udzielać się w mediach społecznościowych? Na jakiej platformie stworzysz stronę? Czy będziesz mieć w sobie tyle zaparcia, by po kilku tygodniach nie porzucił projektu?
Nie jest trudno stworzyć stronę autorską, trudniej ją utrzymać i publikować nowe treści.
Pułapka zbytniego entuzjazmu
Łatwo powiedzieć – zrobię stronę i będę tam publikował swoją twórczość. W pierwszych dniach jedziesz na euforii, że stworzyłeś coś nowego. Potem zaczynają się schody. Mija kolejny tydzień, a Ty nie widzisz komentarzy pod swoimi opowiadaniami czy artykułami. Na początku zawsze jest ciężko. W pierwszych miesiącach Zostać Pisarzem również nie miało licznego grona odbiorców, a komentarzy było na lekarstwo. Dopiero później wszystko ruszyło.
Najważniejsza jest strategia
Wiesz, ile razy widziałam wymarłe strony autorskie? Takie, na których ostatni wpis był 2 lata temu? Gdzie publikowane historie nigdy nie zostały dokończone? Takie, które wyglądem przypominały strony z początku internetu, kiedy długo się wczytywały, a wewnątrz znajdowałeś wiele niepotrzebnych ozdobników?
To są strony, gdzie brakuje strategii. Przemyślenia tego, co będzie się działo na stronie przez najbliższe miesiące.
Jeśli chcesz opublikować swoje opowiadanie w częściach, to miej je gotowe w całości, zanim wrzucisz pierwszą część. Później nie będziesz musiał się martwić, że powinieneś opublikować kolejną część, ale nie masz jej napisanej, a za chwilę zaczną się egzaminy lub masz nawał obowiązków w pracy.
Myślisz, że razem z Alicją nie planujemy wcześniej co dać na Zostać Pisarzem? Oczywiście, że to robimy. Po prostu nie zawsze mamy czas w tym momencie, kiedy potrzebujemy.
Czy powinieneś wystartować ze swoją stroną?
A chcesz być pisarzem? Jeśli Twoja odpowiedź brzmi tak, to w tej samej chwili odpowiedziałeś na pytanie z nagłówka. Przemyśl, jak chcesz, żeby to wszystko wyglądało i do kogo chcesz docierać, a potem bierz się za stworzenie swojej strony.
Ostatnie akapity trochę przygasiły Twój entuzjazm, prawda? Najpierw pokazałam same zalety strony autorskiej, a potem uderzyłam obuchem. Nie, nie chciałam Cię odwieść od tego pomysłu, wręcz będę trzymać kciuki za Twoją stronę. Chciałam tylko pokazać, że czeka Cię sporo pracy i sporo samozaparcia, zanim zaczniesz zauważać, że Twoje działania mają sens.
Najważniejsze, żebyś nie poddawał się po pierwszej porażce.
Masz swoją stronę autorską czy dopiero przymierzasz się, by stworzyć swoje miejsce w sieci?
Uwielbiam łączyć fantasy z thrillerem, ale równocześnie jestem przeciwniczką wykorzystywania utartych postaci fantastycznych. Oprócz pisania powieści i opowiadań działam jako Menadżerka Kreatywności, pisząc teksty na strony internetowe oraz tworząc strony internetowe oparte na WordPressie.
Hm… Chętnie założyłabym bloga z fragmentami moich opowiadań, ale zwyczajnie boję się, że ktoś skopiuje pomysł. Czasem korzystam z programu antyplagiatowego i widzę, jak niektóre osoby kopiują ode mnie i od innych całe duże fragmenty. I robią to nawet autorki dość poczytnych blogów. Fragmenty moich tekstów znalazłam m.in. w prezentacjach tworzonych przez nauczycieli.
Niestety, z tym musimy się liczyć, więc na bloga warto dawać takie opowiadania, których nie będzie nam żal. Na przykład: sama nie dałabym rozdziałów z książki, mając do niej wielki sentyment i jednocześnie chcąc, by była moim debiutem. 🙂
Czyli te kiepskie? Ale wtedy blog stanie się raczej naszą antyreklamą.
Nie powiedziałam, że kiepskie, tylko takie z którymi nie jesteśmy związani emocjonalnie. 😉
A czasem okazuje się, że to co z własnej „twórczości” uważamy za słabsze, komuś bardziej się spodoba 🙂
Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest założenie bloga, który służy nam jako pole doświadczalne. Jego prowadzenie może posłużyć nam do szlifowania warsztatu i sprawdzania pomysłów. Jeśli nasze wpisy zyskają popularność łatwiej będzie z pewnością nie tylko napisać ale również wydać powieść, czy zbiór opowiadań.
Nic dodać, nic ująć. 😀
Posiadam już bloga, ale zajmuję się na nim recenzjami książek. Od czasu do czasu wrzucam tam jakieś moje teksty, lecz wybieram tylko te, które składają się maksymalnie z jednej lub dwóch stron. Nie wrzuciłabym tak tekstów dłuższych – w pewnym momencie straciłabym po prostu zapał. Dzielenie na części też nie ma sensu, widząc wszystkie sztuczne komentarze z serii „super tekst, zapraszam do mnie”, w pewnym momencie przerwałabym wstawianie tekstów.
Myślę, że taki blog pozwoliłby wielu amatorom rozwinąć się, polepszyć słownictwo, itp. Ale z drugiej strony, jaki jest sens zakładania czegoś, co porzuci się po tygodniu?
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dlatego trzeba dobrze się zastanowić zanim założy się własnego bloga z opowiadaniami. 😉 W dodatku trzeba mieć gotowy tekst, by właśnie nie porzucić tego po tygodniu.
Niestety na komentarze typu „super tekst…” nie mamy wpływu, one były i zawsze będą.
Prawidłowa odpowiedź brzmi: „Skoro nie wiesz i pytasz, to w twoim przypadku raczej nie warto”
„Parentingowe”? A co, my własnego języka nie mamy? Czemu nie „rodzicielskie”?
Tak już się przyjęło w blogosferze, ale owszem, można napisać rodzicielskie. 😉
Zdaję sobie sprawę, że nie tylko w blogosferze przyjęło się wiele „anglicyzmów” albo wręcz przykładów „ponglish”, jednak skądś się to bierze… Może stąd, że ludzie chcą być bardziej „światowi” i to do tego stopnia, że rodzime określenie staje się… wręcz obciachowe? 😉
Może i tak, ale niektórych nie da rady przetłumaczyć na polski, bo po prostu brzmi to śmiesznie, np. selfie – samojebka. 😉
Dlaczego? A autoportret to co?